Kolejki do specjalistów. Czy można szybciej?
Od lat krążą dowcipy o terminach zapisania się do lekarza specjalisty „na NFZ”. Nie ma co ukrywać, często czekamy na konsultację długo. Mało kto wie o możliwościach uzyskania orientacyjnej wiedzy w specjalnej wyszukiwarce na stronach Narodowego Funduszu Zdrowia. Sprawdziliśmy, jak to działa.
Gra o nasze zdrowie toczy się każdego dnia. Wiele rozwiązań przyjętych w ostatnich latach w systemie ochrony zdrowia, które przyspieszyła z pewnością epidemia, ma ułatwić pacjentom kontakt z lekarzem, zmniejszyć piętrzące się przed gabinetami kolejki. Nie potrzebujemy już, z pewnymi wyjątkami, papierowych skierowań do specjalistów. Wystarczą elektroniczne. Możemy też korzystać z teleporad. Ale to nie wszystko.
Jak przypomina rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Zdrowia Paweł Florek od marca 2020 roku zniesiono limit w finansowaniu świadczeń pierwszorazowych w opiece specjalistycznej m.in. endokrynologii, kardiologii, neurologii, ortopedii i traumatologii narządu ruchu dla dorosłych i dzieci. W kolejnym kroku, od stycznia 2021 roku w świadczeniach udzielonych dzieciom, czyli pacjentom do 18. roku życia, a od 1 lipca 2021 roku limit przestał obowiązywać dla wszystkich świadczeń specjalistycznych (w Ambulatoryjnej Opiece Specjalistycznej).
Równocześnie w ciągu tego i poprzedniego roku podnoszono kilka razy wycenę niektórych świadczeń specjalistycznych (wzrost wartości punktu rozliczeniowego w umowach z poradniami specjalistycznymi).
„W efekcie tych zmian wycena podstawowej wizyty pacjenta pierwszorazowego w poradni endokrynologicznej wzrosła do obecnych ok. 210 zł ze 120 zł w 2020 roku. Wycena porady wraz z podstawową diagnostyką pacjenta pierwszorazowego w poradni kardiologicznej wzrosła do ok. 305 zł obecnie z ok. 167 zł w 2020 roku” – podaje przykłady rzecznik.
Dodatkowo też lekarze rodzinni otrzymali możliwość szerszej opieki nad pacjentem z przewlekłymi chorobami w ramach opieki koordynowanej. Mogą oni teraz konsultować z lekarzami specjalistami konkretny przypadek w ramach umowy o współpracy. Nie muszą wystawiać pacjentowi tradycyjnego skierowania do poradni specjalistycznej. Jednocześnie mogą kierować pacjenta na badania, które do tej pory leżały w gestii specjalisty np. zlecić badanie poziomu ferrytyny, witaminy B12, kwasu foliowego czy przeciwciał przeciwko wirusowi zapalenia wątroby typu C.
Papierowe skierowania należą do przeszłości
Zasada umawiania do specjalisty w teorii jest bardzo prosta. Od wprowadzania e-skierowania wydaje się czymś wręcz dziecinnie prostym. Pacjenci mogą zapisać się osobiście, za pośrednictwem osoby trzeciej, przy wykorzystaniu telefonu lub innych środków telekomunikacji elektronicznej, np. mejla. Każdy pacjent ma prawo zapisać się na wizytę w wybranym przez siebie podmiocie leczniczym, dowolnie wybranego dnia w godzinach pracy rejestracji.
„Skierowanie nie jest potrzebne do: ginekologa i położnika, onkologa, psychiatry, wenerologa, dentysty i psychologa w okresie epidemii i w czasie zagrożenia epidemicznego. Jeżeli pacjent małoletni chciałby skorzystać z pomocy lekarza psychiatry, psychologa czy psychoterapeuty dziecięcego również nie potrzebuje skierowania” – zaznacza rzecznik prasowy NFZ.
Tyle teorii, teraz praktyka
Pomimo tych wszystkich ułatwień i tak niejednokrotnie odraczamy kolejny etap diagnozy lub badań. System niestety przyzwyczaił nas do tego, że telefon w poradni, do której chcemy się dostać jest zajęty albo milczy, a wolne terminy liczyć trzeba raczej w tygodniach i miesiącach, nierzadko – latach. Niektórym jedna nieudana próba wystarcza, by się poddać.
A przecież chodzi o nasze zdrowie. Mało jest osób na tyle zdeterminowanych lub zwyczajnie ma na to czas, by wydzwaniać do poradni kilka dni lub czekać kilkanaście lub kilkadziesiąt minut aż zgłosi się recepcjonistka. Dlatego też można skorzystać z innego sposobu. Niewielu pacjentów ma tę świadomość.
Wirtualna wyszukiwarka terminów, o której chyba mało kto wie
Oficjalnie to Informator o Terminach Leczenia uruchomiony w 2015 roku dostępny pod adresem: www.terminyleczenia.nfz.gov.pl
„Informator o Terminach Leczenia to portal, który pozwala na wyszukanie pierwszego wolnego terminu m.in. do poradni specjalistycznych. Pacjent w wynikach wyszukiwania danej poradni, czy świadczenia otrzymuje informacje dotyczące pierwszego wolnego terminu udzielenia świadczenia, informacje, dane o liczbie osób oczekujących oraz informacje teleadresowe placówki, do której chce się zgłosić” – mówi rzecznik funduszu.
Wyjaśnia, że portal zasilany jest danymi pozyskiwanymi bezpośrednio od placówek medycznych (informacja na ten temat jest podana po wejściu do portalu). Ich wprowadzanie jest ustawowym obowiązkiem podmiotów leczniczych.„Zaznaczę, że terminy podane w portalu dotyczą pacjentów, którzy po raz pierwszy chcą umówić się na wizytę w konkretnej poradni, w konkretnym zakresie. Gdy pacjent kontynuuje leczenie w poradni, to już ona bezpośrednio umawia kolejne terminy wizyt i odbywa się to niezależnie od NFZ. Informator jest aktualizowany codziennie” – podsumowuje.
A po drugiej stronie często cisza
Postanowiłam sprawdzić, czy szybko umówię się za pośrednictwem portalu do lekarza. Wybór padł na endokrynologa w Warszawie. Przy wpisywaniu opcji wyszukiwania wybrałam przypadek stabilny, nie pilny. Terminy, które pojawiły się były zaktualizowane trzy dni wcześniej. Pokazało się kilka historycznych dat, ale tuż za nimi znalazłam termin przypadający za kilka dni.
Zadzwoniłam do kilku placówek – były to głównie poradnie przyszpitalne. Tylko w jednej odebrano telefon i podano mi numer wewnętrzny, ale po jego wybraniu nikt nie podniósł słuchawki. W innej po 30 minutach okazało się, że owszem, termin na dzisiaj jest, ale chodzi o poradę dotyczącą niepłodności, zaś najbliższa endokrynologiczna dostępna jest… w listopadzie 2024 roku, czyli za dwa lata. W pozostałych poradniach, do których dzwoniłam, odpowiedziała mi cisza.
Następnego dnia od rana podjęłam kolejną próbę. Tym razem poszerzyłam obszar poszukiwań na całą Polskę. I udało się dość sprawnie dodzwonić do placówki w Białymstoku – mogłabym być przyjęta już za tydzień, a gdybym zdecydowała się na Lublin, wizytę odbyłabym tuż przed Sylwestrem. W Rypinie termin okazał się nieaktualny, choć pojawił się w wyszukiwarce, a ten w Sędziszynie był już niedostępny.
Spróbowałam też umówić poradę ginekologiczną dla dziewczynki. Tym razem poszło naprawdę sprawnie. Dwie pierwsze poradnie, które pojawiły się na liście – ze Starogardu Gdańskiego i Koniecpola miały terminy grudniowe, w tym pierwszy już za trzy dni. Podobnie byłoby z wizytą dla dorosłej kobiety. W Koninie dostępny termin to 20 grudnia br., ale już poradniach w większych miastach było więcej przeszkód. We Wrocławiu podany telefon był niedostępny, a w Warszawie termin z wyszukiwarki nieaktualny i informacja, że powinnam zadzwonić za kilka dni, by umówić się do lekarza na styczeń lub luty. Spróbowałam też umówić się do placówki prywatnej, która oferowała wizytę na NFZ. Blisko 30 minut oczekiwania, by dowiedzieć się, że termin 24 stycznia 2023 roku przesunął się na 28 lutego 2023 roku.
Wyszukiwarka z pewnością nie gwarantuje terminu na „jutro”, który pacjent chciałby zawsze dostać i terminy to raczej ruletka szczęścia, ale i tak warto umawiać się jak najszybciej na wizytę do specjalisty. Być może portal zacznie sprawniej działać, bo rzecznik funduszu zapewnia, że NFZ chce wprowadzić kilka nowych funkcji w informatorze.
„Gdy pacjent sprawdzi czas oczekiwania na świadczenie w konkretnym podmiocie, system sam wyświetli i zaproponuje inne możliwości i opcje z krótszym czasem oczekiwania na terenie danego powiatu czy województwa. Pozostaje pytanie, czy pacjenci będą skłonni zmienić lekarza, nawet jak zdobędą te informacje?” – zastanawia się.
Podkreśla też, że mają pojawić się też systemowe blokady w wyszukiwarce.„Jeżeli na przykład szpital ma tysiąc pacjentów w kolejce i kontrakt z NFZ na tysiąc zabiegów rocznie, to nie będzie mógł wpisać kilku lat, jako czasu oczekiwania” – dodaje.
Obecnie w informatorze publikowanych jest ponad 70 tys. list oczekujących w podziale na kategorie medyczne „przypadek pilny”, „przypadek stabilny”.
W ratowaniu życia i zdrowia ważna jest każda sekunda. Często jednak od pierwszych objawów choroby czy diagnozy mijają dni, tygodnie, a nawet miesiące zanim pojawimy się u specjalisty lub wykonamy zlecone badania. Dlaczego tak się dzieje? Bo boimy się wizyty, zwyczajnie zapominamy lub nauczeni doświadczeniem wiemy, że bardzo trudno będzie nam znaleźć termin na „jutro”. Tymczasem czas odgrywa wielką rolę w walce z chorobą. Czy usprawnienia przyjmowane w systemie ochrony zdrowia cokolwiek zmieniły? Ile w ogóle pacjentów wie o internetowej wyszukiwarce terminów?
Warto też przypomnieć, że jeśli chodzi o dostęp do lekarza pierwszego kontaktu, możemy się do niego umawiać nawet w dniu wizyty, jeśli potrzebujemy pomocy.
Klaudia Torchała, zdrowie.pap.pl
Źródło informacji: Serwis Zdrowie