Wakacje nad morzem. Sprawdź, co robić, by nie zmieniać plaż w śmietniska.
Sezon wakacyjny już w pełni. W tym czasie tysiące turystów wypoczywa nad wodą, chcąc schłodzić się podczas upalnych dni. Nie tylko Bałtyk, ale także liczne jeziora i rzeki zachęcają do relaksu na łonie natury.
To czy będzie on udany, w dużej mierze zależy od nas samych. Nierzadko bowiem można spotkać w sąsiedztwie akwenów śmieci pozostawione przez ludzi.
W tym roku należy spodziewać się, że większość Polaków, którzy zdecydują się na urlop, wybierze kierunki krajowe.
Z raportu „Turystyczne plany Polaków w pandemii” Krajowego Rejestru Długów BIG wynika, że wypoczynek planuje 62,5 proc. mieszkańców Polski, a trzy czwarte z nich uda się na wakacje nie przekraczając granicy.
Wzmożony ruch turystyczny to z kolei duże obciążenie środowiska naturalnego. Jak pokazują bowiem statystyki Głównego Urzędu Statystycznego, z roku na rok Polacy produkują coraz więcej śmieci.
W 2019 r. były to już 332 kg/osobę, podczas gdy zaledwie pięć lat wcześniej aż o 49 kg mniej – 283 kg/osobę. A znaczna część z nich produkowana jest podczas naszych urlopów.
– Pomimo podejmowanych kolejnych działań, takich jak wprowadzenie opłaty recyklingowej za torby wykonywane z tworzyw sztucznych czy wycofywanie ze sprzedaży jednorazowych sztućców, talerzy i słomek, produkcja odpadów wciąż rośnie. Dlatego w dobie wszechobecnego plastiku tak istotne jest korzystanie np. z wielorazowych albo biodegradowalnych opakowań. W przeciwnym razie zaleje nas fala śmieci, również w miejscach odpoczynku – mówi Felice Scoccimarro, prezes Amest Otwock Sp. z o.o., która zajmuje się profesjonalnym gospodarowaniem odpadami.
Morze… śmieci
Zgodnie z informacjami przedstawianymi przez WWF Polska, ponad połowa odpadów (56 proc.), które znajdują się na plażach Morza Bałtyckiego, to tworzywa sztuczne.
A część z nich jest wyjątkowo zniechęcająca do odpoczynku nad wodą. To bowiem niedopałki papierosów, które nie tylko szpecą wyjątkowy, nadmorski krajobraz, ale są również niebezpieczne dla całego ekosystemu.
– Niedopałki, nie dość że zawierają wiele szkodliwych dla ludzi i zwierząt substancji, w tym rakotwórczych, to mogą rozkładać się nawet przez 10 lat. Dodatkowo, te niewielkie przedmioty mogą zostać pomylone z pożywieniem np. przez ptaki – tłumaczy Felice Scoccimarro.
Olbrzymim problemem na plażach, brzegach jezior czy rzek, są również inne nielegalnie porzucone odpady. Plastikowe i szklane butelki to śmiertelne niebezpieczeństwo dla owadów czy małych ssaków, które wabione słodkimi pozostałościami po napojach wchodzą wewnątrz opakowania i nie są w stanie znaleźć drogi powrotnej.
Takie śmieci pozostawione same sobie przyczyniają się także do produkcji mikroplastiku, który jest już wszechobecny we wszystkich większych akwenach świata.
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 2019 r. „Microplastics in drinking-water” cząstki plastiku są wszędzie.
Zostały one wykryte w wodzie morskiej, słodkiej, ściekach, żywności, powietrzu i wodzie pitnej (kranowej i butelkowanej). Tym bardziej niezmiernie ważne jest, aby podczas wypoczynku na łonie natury zawsze pamięta
o zabieraniu ze sobą wszystkich odpadów. W ten sposób można ograniczyć skalę ingerencji człowieka w środowisko.
Podróże z troską o środowisko
Śmieci na plażach to jednak nie jedyny problem, który związany jest ze zwiększonym w okresie wakacyjnym ruchem turystycznym.
Już sam wybór środka transportu może mieć w szerszej perspektywie kolosalne znaczenie dla środowiska i wielkości śladu węglowego, który pozostawia każdy z nas.
Jak wynika z danych Community of European Railway and Infrastructure Companies (CER), podróż samolotem to średnio aż 244 g dwutlenku węgla w przeliczeniu na jeden kilometr podróży jednej osoby.
Znacznie lepiej ta statystyka wygląda w przypadku samochodów (102 g CO2) i transportu autobusowego (90 g CO2).
Poza konkurencją natomiast znajdują się pociągi. W ich przypadku jeden kilometr podróży jednego pasażera to zaledwie 28 g dwutlenku węgla.
Mateusz Patoła
Biuro Prasowe