Świnoujście. Nadmorskie miasta i gminy apelują o otwarcie granicy z Niemcami.
Podczas wideoczatu wiceministra rozwoju Andrzeja Guta-Mostowego z przedstawicielami nadmorskich miast i gmin, wielokrotnie podnoszoną przez włodarzy kwestią była potrzeba jak najszybszego otwarcia granicy Polski z Niemcami, ponieważ turystyka tych regionów opiera się w dużej mierze na naszych zachodnich sąsiadach.
Zastępca prezydenta Świnoujścia Paweł Sujka opowiedział szczegółowo o sytuacji epidemicznej w Niemczech – Na dziś wśród 80 mln populacji niemieckiej, osób które chorują jest 16 tys., naprawdę mały odsetek.
Panie ministrze, słyszałem, że mówił pan o odblokowaniu granicy południowej, jeżeli chodzi o granicę zachodnią, zastanawiacie się jeszcze nad tym.
Patrząc na te wskaźniki zachorowalności po stronie niemieckiej, jeśli chodzi o landy najbliższe naszej zachodniej granicy na północy, jeśli chodzi o Myklenburgie jest w tej chwili 9 osób chorych, Brandenburgia, czyli Berlin i okolice 600 osób, więc tam inaczej wygląda sytuacja niż media to rysują. (…) Kluczem gospodarki na Pomorzu Zachodnim jest turystyka. W Kołobrzegu, Ustce i innych miejscowościach 80% turystów stanowią goście z zachodu. Jeżeli nie otworzymy tych granic, to Niemcy będą bardzo zachęcać swoich obywateli do pozostania w kraju, bo u nas mimo wszystko tego reżimu turystycznego nie zwolniliśmy.
W Świnoujściu, na wyspach, nie mamy obecnie żadnego chorego na COVID-19. Zaczyna natomiast się wybudzać pewien niepokój w branży turystycznej, która zaczyna gonić w piętkę.
To najczęściej polscy przedsiębiorcy którzy zaciągnęli wielomilionowe kredyty, aby postawić pensjonaty, hotele i oni zaczynają ponosić ogromne straty, pomimo dopłat.
Cała branża zaczyna ledwo zipieć. Niemcy od 16 maja luzują swoje granice, znoszą obowiązek kwarantanny dla polskich obywateli, którzy przekroczą ich granice, to my też musimy trochę inaczej spojrzeć na ten problem.
– Dzisiaj wystosowaliśmy pismo do MSZ i MSW, aby rozważyć wcześniejsze otwarcie granic Polski z Czechami, Słowacją, Niemcami i państwami bałtyckimi. Dlatego otwarcie na stronę niemiecką, zwłaszcza wobec tych faktów przedstawionych przez pana prezydenta wydaje się być racjonalne, jestem zaskoczony tymi niskimi wskaźnikami, nie śledziłem tego, to jest rzeczywiście bardzo pozytywne.(…) Dlatego w przyszłym tygodniu będziemy pilotować, aby ta odpowiedz i ta nasza sugestia by w myśl zaleceń Komisji Europejskiej otwierać na razie granice w pewnych strefach, myślę, że dla Zachodniego Pomorza, ale nie tylko, byłaby tutaj bardzo istotna i każdy tydzień się liczy – odpowiedział minister Gut-Mostowy.
Poproszony przez „Hotelarza” o komentarz do słów ministra Jan Wróblewski, współzałożyciel holdingu Zdrojowa Invest&Hotels powiedział – Jeżeli nie otworzymy granicy z Niemcami jak najszybciej, stracimy miesiące najwyższego sezonu, jak tak będzie, po wakacjach wiele hoteli w kurortach na zachodzie kraju może zostać zamkniętych na stałe. Należy przypomnieć, że w zachodniopomorskim udzielanych jest 17 proc. wszystkich noclegów Polsce, a w dolnośląskim 5 proc. To właśnie Polska i Niemcy powinny otworzyć granice między sobą, gdyż są krajami o zbliżonej sytuacji epidemiologicznej, które sprawnie zarządziły epidemią COVID-19. Tym bardziej, że przedstawiciele niemieckiego rządu właśnie Polskę rekomendują swoim rodakom jako bezpieczną destynację wakacyjną w tym roku. Dodatkowo przerażające jest, że krajowi urzędnicy odpowiedzialni za turystykę, przyznają się, że nie znają skali turystyki opartej o gości z Niemiec, skąd w Polsce pochodzi jedna trzecia wszystkich gości zagranicznych. Nie da się zastąpić ich forsowaniem Grupy Wyszehradzkiej, co w kontekście powiązań urzędników jest też nieetyczne. Takie wypowiedzi bez planu to wprowadzanie zamętu w branży zatrudniającej kilkaset tysięcy osób. W ten sposób ponoszą odpowiedzialność za lokalne rynki pracy, ponieważ hotelarze inwestowali, teraz zaciągają dodatkowe zobowiązania i nie mają nieograniczonych środków.
Minister zwrócił także uwagę, że pomimo otwarcia hoteli, ruch turystyczny wraca do nich bardzo wolno
– Mamy kontakt z wieloma miejscami, baza hotelowa nadal świeci pustkami, pomimo, że już do hoteli można przyjeżdżać. Problemem jest uprzedzenie wśród polskich turystów do wyjazdów w miejsca zbiorowego wypoczynku, niepewność co do stabilności finansowej i to też ogranicza skłonność do wyjazdów turystycznych. Dlatego naszym wspólnym zadaniem jest przekonać, że czas kryzysu mija i można myśleć o wypoczynku w pierwszej kolejności krajowym. Ten wypoczynek będziemy promować – zwrócił uwagę Gut –Mostowy.