Smutny koniec promu Boomerang, dawnej dumy Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.
W wenezuelskim porcie Puerto de Guanta w stanie Anzoátegui w nocy z 5 na 6 sierpnia zatonął katamaran „Tallink Autoexpress 2”, który przed laty jako „Boomerang” miał być wizytówką PŻB.
Prom od roku stał przy nabrzeżu i nie był użytkowany. Z informacji wenezuelskich mediów wynika, że z powodu braku prądu w porcie nie można było odpompować wody, która przedostawała się do kadłuba i w efekcie jednostka osiadła rufą na dnie.
Czytaj także: 13 Targi Sportów Wodnych
Krótka historia promu Boomerang
Statek został zbudowany na zlecenie Polskiej Żeglugi Bałtyckiej w Australii. Stępkę pod budowę położono w australijskiej stoczni Austal Ships 1 marca 1996 roku. W czerwcu 1997 roku jako „Boomerang” przeszedł chrzest w Świnoujściu. Prom pływał na trasie Świnoujście – Malmö do 15 października 2000 roku.
W 2001 prom został sprzedany zarejestrowanemu na Cyprze armatorowi Hansalink Ltd. należącym do estońskiego Tallink Grupp. Osiem lat później zakupił go wenezuelski armator Consolidada de Ferrys C.A.
Boomerang: Duma PŻB i nowa jakość przewozów pasażerskich
Jednostka stanowiła zupełnie nową jakość w przewozach pasażerskich PŻB. Konstrukcję statku wykonano całkowicie ze stopów aluminiowych i kompozytów. Statek posiadał napęd wodnoodrzutowy oraz całkowicie elektroniczny mostek kapitański ze sterowaniem za pomocą ekranów dotykowych i joysticka zamiast koła sterowego.
Jednostka mogła poruszać się z prędkością powyżej 40 węzłów, a podróż do Szwecji trwała 4 godziny 15 minut zamiast 8. Prom mógł pomieścić 700 pasażerów i max. 175 samochodów osobowych lub 10 autobusów i 70 samochodów ciężarowych.
Brak konserwacji promu przyczyną zatonięcia
W 2017 na skutek postępującego kryzysu ekonomicznego w Wenezueli zaprzestano konserwacji i eksploatacji promu.
Porzucony statek zaczął niszczeć. Alfredo Santamaria, wiceprezes Krajowego Związku Transportu Morskiego ujawnił, że podczas postoju w Puerto La Cruz prom był zasilany z latarni morskiej, ale w porcie Guanta nie ma możliwości podłączenia energii elektrycznej do promu.
Według zeznań niektórych pracowników portu członkowie załogi nie dali rady wypompować wlewającej się strumieniami wody do kadłuba.
W Guancie odbywały się też regularne protesty pracowników wenezuelskiego armatora, którzy sprzeciwiali się stworzeniu nowej spółki i wywłaszczeniu przedsiębiorstwa oraz związanemu z tym upadkowi morskiego sektora transportowego we wschodniej Wenezueli.
fot: El Universal
Źródło: http://www.gospodarkamorska.pl/