Świnoujście. Pomeczowe wypowiedzi. Quo vadis Floto?
Jerzy Rot – trener Floty. Gratuluję gospodarzom zwycięstwa. Przerażające jest, że po raz kolejny w tych samych okolicznościach przegrywamy mecz. To jest materiał dla psychologa sportu.
Nie będę wskazywał winowajców z nazwiska. Uprzedzałem, że takie drużyny, walczące o życie, są zawsze trudnymi przeciwnikami, wkładają maksimum możliwości. Niestety czarny scenariusz ponownie się powielił. Tu nie decyduje miejsce w tabeli, lecz zaangażowanie.
Nasi zawodnicy grają na zasadzie sinusoidy; mają momenty bardzo fajnej gry, ale też takie, że chyba sami nie wiedzą co się dzieje. Nie ukrywam, że w przerwie meczu zareagowałem bardzo nerwowo, zmobilizowałem ich jak tylko umiałem, w sposób bardzo dosadny, co dało chwilowy skutek w postaci 2 bramek.
Nie mogę zrozumieć, co działo się później, zwłaszcza że powtarza się to już po raz kolejny. Można przegrać mecz, ale trzeba dać od siebie maksimum zaangażowania. Prowadząc 2-0 wystarczyło wymienić kilka podań, utrzymać się przy piłce i można było zwycięstwo spokojnie dowieźć do końca.
O przegranej zdecydowały błędy indywidualne. Piłka nożna jest grą błędów, szkoda, że nie potrafimy z nich korzystać. Zostały 3 mecze, musimy zastanowić się co dalej. Jeśli chcemy w przyszłym sezonie liczyć się w walce o awans, to konieczne są wzmocnienia.
Potrzebni są zawodnicy z umiejętnościami nie tylko technicznymi i taktycznymi, ale też mentalnymi, którzy byliby w stanie zespół poderwać i wziąć na siebie ciężar gry. Inaczej będzie trwał marazm i nie ruszymy z miejsca.
Na chwilę obecną walczymy o utrzymanie trzeciego miejsca, a co będzie dalej zależy od uwarunkowań, mam tu na myśli przede wszystkim decyzje zarządu i kwestie budżetu. Myślałem, że wszystko załatwi się ewolucyjnie, ale niestety wygląda na to, że potrzebna będzie rewolucja.
Nie ukrywam też, że liczyłem na lepszą współpracę z trenerem juniorów, ale nie będę tego komentował. Problemem jest też ławka, do Dębna pojechaliśmy w 14, nie mając więc pełnowartościowych zmienników. Nie uchylam się od odpowiedzialności, nie zwalam winy na nikogo.
Współpraca z zarządem jest bardzo dobra, musimy teraz wyznaczyć sobie ścieżki do poprawy sytuacji. Ciężko jest przygotować drużynę, gdy na treningach jest 5-6 osób.
W tej chwili piłki na wysokim poziomie się nie zrobi, a szkoda, bo jest przecież piękny stadion i są piękne tradycje. Quo vadis Floto?
Gracjan Wierzbicki – trener Dębu. Na pewno pod względem kultury gry mecz prowadziła Flota. My poszliśmy na średni pressing, chcieliśmy zobaczyć jak Flota wygląda, bo miałem informacje, że paru zawodników z poprzedniej rundy już nie ma.
Byliśmy uczuleni na Grzegorza Skwarę i rzeczywiście pokazał, że rzuty wolne są jego domeną. My walczymy o utrzymanie i najważniejsze, że ciągle jesteśmy w grze.
Mecz dla kibiców na pewno bardzo atrakcyjny, było dużo emocji i szczęśliwe zakończenie. To zwycięstwo bardzo nas cieszy, bo ciągle daje realne szanse na utrzymanie.
O zwycięstwie zdecydowała głównie determinacja. To my mieliśmy jasno określony cel, dla nas już każdy mecz jest meczem ostatniej szansy. Gramy zawsze do końca, sytuacja jak dziś nie zdarzyła się po raz pierwszy, np. z Błękitnymi II Stargard, przegrywając 1-3 i grając w 10, daliśmy radę wygrać.
Tak samo w Brojcach; też przegrywaliśmy 0-2 a wygraliśmy 5-3. Widocznie musimy najpierw dostać dwie bramki, aby się pobudzić i zwyciężyć (śmiech). Wbrew pozorom bardziej zadowolony jestem z pierwszej połowy, kiedy byliśmy lepiej poukładani.
W drugą część źle weszliśmy, było naszą ewidentną winą, że dopuściliśmy do rzutu wolnego, z którego padła druga bramka. Być może Flota już uwierzyła, że jest po meczu, ale moi chłopcy się nie podłamali i po raz kolejny pokazali z dobrym skutkiem, że Dąb zawsze walczy do końca. Życzę Flocie, aby wróciła na swoje miejsce, minimum w I lidze.
Spisał Waldemar Mroczek
Źródło: http://www.mksflota.swinoujscie.pl/