Musimy wierzyć w awans. Rozmowa z trenerem Jerzym Rotem.
Dlaczego wrócił pan do Świnoujścia?
Od mojego pierwszego pobytu tutaj utrzymywałem cały czas kontakty z kilkoma osobami z Floty, między innymi z obecnym prezesem Leszkiem Zakrzewskim, regularnie odwiedzałem stronę internetowa Floty.
Miło wspominam ten okres i poznanych tu ludzi, bardzo serdecznych i życzliwych. Tak miła, rodzinna atmosfera jest w niewielu klubach, a przecież poznałem ich sporo. Flota jest klubem rozpoznawalnym z pozytywną historią. Gdy otrzymałem więc konkretną propozycję objęcia drużyny, długo się nie zastanawiałem.
Traktuję to jako wyróżnienie i nobilitację. Mam nadzieję, że przy długofalowej pracy i współpracy z zarządem zrobimy jakiś kroczek do tej nowej, lepszej Floty, która powinna przecież grać dużo wyżej i ten czyściec w którym się znalazła nie będzie trwał długo.
Co się zmieniło przez te cztery lata?
Przede wszystkim zaskoczył mnie widok stadionu, na którym powstała bieżnia i urządzenia lekkoatletyczne. Ja jestem z branży piłkarskiej i dla mnie oczywiście poprzednia wersja bardziej oddawała bliskie mi klimaty, ale nie będę tego komentował.
Skoro tak uznali włodarze miasta, trzeba to uszanować. Zmienili się też ludzie. Poza prezesem, masażystą i spikerem nie znam praktycznie nikogo.
A z zawodników?
Oczywiście pamiętam znanych ligowców, jak Grzegorz Skwara, czy Damian Staniszewski. Kilku zawodników widywałem w rezerwach starej Floty, ale nie pamiętam nazwisk. Natomiast z młodego pokolenia najbardziej utkwił mi w pamięci Michał Nowak.
Jakie zadania widzi pan tu dla siebie? Muszę jak najprędzej podopinać ważne dla sprawy dla szkolenia, w związanie z warsztatem treningowym i zebrać jak najwięcej informacji o drużynie. Nie przychodzę tutaj robić rewolucji, muszę przyjrzeć się kadrze, która jest i wyciągnąć z niej ile się da. Na pewno będę mądrzejszy po pierwszych treningach i sparingach.
Jakie są plany na zimę?
Przede wszystkim jak najszybciej wziąć się do pracy. Zajęcia wznawiamy 10 stycznia. Trenować będziemy na swoich obiektach. Główną płytę będziemy oczywiście oszczędzać, aby jej nie zdewastować np. bieganiem po ubitym śniegu. Należę do tej grupy trenerów, którzy potrafią się dostosować do warunków jakie są w danym miejscu.
Zajęcia wydolnościowe prowadzić będziemy więc w hali i w terenie, a taktykę ćwiczyć na sztucznej murawie. Jestem dyspozycyjny przez cały dzień i jeśli jacyś zawodnicy będą mogli trenować np. do południa, jestem gotów przychodzić.
Jaki będzie model gry?
Na chwilę obecną najbardziej odpowiada mi system 1-4-3-3. Oczywiście ilość napastników nie świadczy o tym, czy gramy ofensywnie, ale muszę lepiej poznać zawodników, aby myśleć o taktyce. Jak będzie trzeba, to zagramy trzema obrońcami, czy jednym napastnikiem.
Na pierwszym spotkaniu zapowiadał pan, walkę o awans. Czy to jest aktualne już na ten sezon?
Ja sobie stawiam wysokie cele. Sytuacja drużyny jest taka, że siedmiopunktowa strata to wicelidera to sporo, ale przecież jest to kwestia trzech meczy, a zostało do rozegrania piętnaście.
Przy odpowiednim przygotowaniu da się to odrobić. Jeżeli zespół będzie mentalnie współpracował, wszystko jest możliwe. Nie będę zasłaniał się brakiem czasu, ani mówił, że czegoś się nie da zrobić. Od trenera wymaga się wyników i albo się je ma, albo nie. Jako Flota musimy wierzyć w awans.
Korzystając z okazji pragnę złożyć piłkarzom, pracownikom klubu, kibicom oraz sympatykom Floty, a także Czytelnikom Głosu życzenia wszelkiej pomyślności w nowym 2018 roku. Obyśmy mieli jak najwięcej powodów do radości. Zapraszam też serdecznie całymi rodzinami na nasze mecze.
Rozmawiał Waldemar Mroczek, za Głosem Szczecińskim
Źródło: http://www.mksflota.swinoujscie.pl/